Kilka dni temu rozmawiałam z moją młodszą
siostrą, która obecnie jest w drugiej klasie liceum. Często staram się
przekazać mi odrobinę mądrości życiowej, ale ostatnio po raz pierwszy to ona
poprosiła mnie o radę.
Jej problemem okazała się motywacja do nauki - a raczej jej brak.
W jej wypadku wynika to głównie z obawy przed
porażką i lekkim przerażeniem spowodowanym ogromem materiału. Wiele osób ma
podobne problemy, więc pomyślałam, że tutaj napiszę co poradziłam mojej
licealistce.
Duża ilość materiału
Kiedy czeka nas jakieś duże i trudne zadanie
ogarnia nas strach. Mamy ściśnięty żołądek, w głowie same czarne myśli i
najchętniej ucieklibyśmy gdzie pieprz rośnie. I zazwyczaj uciekamy, a raczej
odwlekamy zabranie się za czekające nas zadanie.
Nie, to nie z lenistwa! Robimy tak dlatego,
żeby przez jakiś czas poczuć się dobrze. Działanie samozachowawcze - bronimy się przed nieprzyjemnymi i bolesnymi emocjami.
Rozwiązaniem w takiej sytuacji jest
podzielenia dużego zadania na małe części. Na przykład jeśli planujemy naukę na
sprawdzian z biologii możemy ją podzielić na takie elementy: przygotowanie
biurka do pracy, zebranie wszystkich materiałów w jednym miejscu, przeczytanie
jednego rozdziału, powtórka i tak dalej.
Kiedy już mamy takie małe cząstki nauka, a
raczej zmotywowanie się do niej powinno nam przyjść dużo łatwiej.
Ważne jest też wzięcie odpowiedzialności –
zamiast mówić „muszę” można powiedzieć „mogę”. „Postanawiam, że dziś nauczę się
jak przebiega fotosynteza”, „postanawiam, że dziś zrobię powtórkę, ale tylko
jednego rozdziału”.
I do dzieła!
Strach przed porażką
Podejmowanie działania wiąże się z ryzykiem - możemy ponieść porażkę. Kiedy podchodzimy do egzaminu możemy go nie zdać. Jak
zamierzamy wziąć udział w biegu ulicznym może się zdarzyć, że go nie ukończymy.
Nawet z porannym wstaniem z łóżka jest ryzykowne!
Jednak jeśli pomyślimy, że dane działanie,
konkretna dziedzina, w której coś zamierzamy zrobić jest tylko fragmentem
naszej osoby łatwiej nam będzie przyjąć przegraną.
Warto zbudować wiele filarów, na których
będzie się opierała nasza samoocena – rodzinna, pasja, sport, praca, nauka.
Wtedy negatywne uczucia spowodowane niepowodzeniem w jednym z obszarów zostanie
zamortyzowane przez pozostałe (w których radzimy sobie nieźle).
Czasami w przezwyciężeniu strachu przed
porażką pomaga wyobrażenie sobie co najgorszego może się stać.
Jeśli nie zdam egzaminu na prawo jazdy będę musiał podejść do niego ponownie.
Kiedy egzamin maturalny nie pójdzie mi tak jak chciałem mogę go potworzyć (wiele
osób tak robi). Wszystko jest do przeżycia. I prawdą jest stare powiedzenie – „Co
nas nie zabije to nas wzmocni”.
Mam nadzieję, że uda Was się wprowadzić moje zalecenia w życie.
Pamiętajcie, że można je zastosować w każdej dziedzinie - nauka była tylko przykładem.
Powodzenia!
Najlepiej własnie drobnymi kroczkami, małe cele w zasięgu reki i tak wciąż do przodu. Do nauki to chyba każdemu ciężko było się zmotywować, kiedy świat taki ciekawy :)
OdpowiedzUsuńDokładnie! Ale powoli dochodzę do tego co zrobić, żeby nauka była przynajmniej tak samo ciekawa jak świat dookoła mnie ;)
UsuńDobry plan to połowa sukcesu... A jak do tego dołoży się wsparcie drugiej, motywującej nas osoby, to sukces niemalże gwarantowany! :)
OdpowiedzUsuńTo prawda. Jeszcze bym dodała wytrwałość, ale o tym napiszę więcej w innym wpisie :)
Usuń